odpuszczanie kontroli

Odpuszczanie kontroli to dość grząski temat, przynajmniej dla mnie. W momencie, kiedy piszę ten artykuł, sam mam z tym jeszcze problem, chociaż już prawie sobie poradziłem.

Na razie nie będę się wgłębiać w szczegóły, czemu warto przestać nadmiernie kontrolować życie. Zakładam, że skoro zamierzasz czytać dalej, to zdajesz sobie sprawę, że trzymanie życia na krótkiej smyczy to niezbyt skuteczna strategia. 

Zakładasz łyżwy i jedziesz!

Kiedy chciałem sobie poradzić z tym wyzwaniem, przeczytałem chyba cały internet w poszukiwaniu rozwiązań i jakiś wskazówek jak odpuścić kontrolę. Nie znalazłem kompletnie niczego, co pomogłoby mi w moich zmaganiach. Ogólnie rzecz biorąc, znalazłem bardzo dużo informacji, ale nic mi wtedy nie pomogło.

Chyba najlepszym ćwiczeniem jakie mi się przydarzyło podczas prób odpuszczania kontroli była nauka jazdy na łyżwach. Przy pierwszym podejściu chciałem uzyskać jakieś porady od swojej dziewczyny. Wtedy byłem asekurantem totalnym – dzisiaj jestem trochę mniejszym. Jedyna odpowiedź jaką dostałem na swoją prośbę o wsparcie merytoryczne brzmiała: “zakładasz łyżwy i jedziesz”.

Wielkie dzięki, spoko, ok. 

Patrząc z perspektywy czasu, dzisiaj do swojej własnej zalęknionej buły, powiedziałbym dokładnie to samo. Z której strony by na to nie spojrzeć, odpuszczanie kontroli jest aktem odwagi. Dla ludzi wychowanych pośród konformistów i asekurantów, nawet aktem odwagi szalonej i brawury. 

Wracając do łyżew – pierwsze metry przejechałem płynnym ruchem dopiero po dokonaniu wewnętrznej deklaracji, że przejadę od bandy do bandy, albo umrę próbując.

Jazda do odcinki

W samochodach i motocyklach jest mechanizm, który podczas trzymania gazu wciśniętego do oporu przez dłuższą chwilę powoduje odcięcie zapłonu. W człowieku też jest coś takiego, ale objawia się poprzez strach lub po prostu silny opór. Stosując analogię do silnika spalinowego, w przypadku człowieka wartość obrotów na minutę odpowiada ilości i ważności rzeczy, którym pozwalasz płynąć własnym nurtem. Wartość obrotów na którą jest nastawiona “odcinka” u człowieka jest indywidualna i zależy od kilku rzeczy, chociaż czasem może być to jedna rzecz. 

Spieszę tłumaczyć, dlaczego ich liczba może być różna w zależności od osoby próbującej odpuścić kontrolę. Otóż chodzi o traumy, które niesiemy ze sobą i nie zrobiliśmy z nimi porządku – im więcej traum, tym większa kontrola.

Traumy przeniesione z dzieciństwa generalnie można podzielić na trzy kategorie: związane z matką, związane z ojcem i pozostałe. Nadmierna kontrola wiąże się głównie z tymi ojcowymi.

Ojciec jest osobą, która pokazuje dziecku w jaki sposób mierzyć się ze światem. Jeżeli archetyp ojca przeniesiony w dorosłość przedstawia osobę wycofaną i bojaźliwą, to obawa przed życiem wystąpi u dziecka niemal na pewno. Tak samo będzie w przypadku ojca który był nieobecny. Wydawać by się mogło, że dotyczy to wyłącznie mężczyzn. W rzeczywistości kobiety również potrzebują ojcowskiej energii przepełnionej odwagą i mądrością, aby móc cieszyć się zaufaniem do życia w swojej dorosłości. Dzieje się tak, ponieważ podstawą zaufania do życia jest wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa, które zaczyna się budować już w dzieciństwie.

Budowanie poczucia bezpieczeństwa

Aby odpuszczenie kontroli było możliwe, koniecznie trzeba odtworzyć w sobie poczucie bezpieczeństwa, które nie powstało lub zostało utracone w dzieciństwie. 

Jeśli chcesz znowu poczuć się bezpiecznie i przestać nadmiernie kontrolować przepływ życia w pierwszej kolejności musisz zmierzyć się z poczuciem nadchodzącej apokalipsy (wybierałem obrazek do posta nawiązując do tego faktu 🙂 ), a nie da się ukryć, że odpuszczanie kontroli może powodować takie wrażenie.

Działanie w obliczu nadchodzącej katastrofy jest możliwe jedynie jeśli zdasz sobie sprawę, że nie będzie żadnej katastrofy, a nawet jak będzie to po jej przetrwaniu czeka Cię lepsze życie.

W moim przypadku było tak, że za każdym razem jak puszczałem, to się samo układało. Pieniądze wpływały na konto, kiedy przestałem na nie czekać. Praca pojawiała się sama, kiedy robiłem sobie dzień wolny od poszukiwań itd. Dzieje się tak głównie dlatego, że Twoja rzeczywistość zawsze odpowiada temu co masz w środku. Jeżeli jesteś w stanie czekania, to świat którego doświadczasz również jest w tym stanie. Strach powoduje, że życie daje więcej powodów do strachu.

Piszę to jako dowód społeczny, w celu pokazania Ci, że nie jesteś postacią w jakieś sadystycznej grze komputerowej, tylko twórcą gry.

Pomiędzy wiedzieć, a rozumieć jest jednak różnica. Jest to dokładnie taka różnica jak pomiędzy patrzeniem na zdjęcie głodnego dziecka w jakimś afrykańskim kraju, a doświadczeniu tego będąc tam na miejscu. W pierwszym przypadku masz świadomość sprawy, ale w drugim doświadczasz czegoś co zmienia Cię na całe życie.

Metoda słonia

Zrozumienie, o którym właśnie wspomniałem przychodzi w miarę doświadczeń. Najważniejsze to sobie tych doświadczeń dostarczać, pamiętając o odpowiednich dawkach.

W artykule o prokrastynacji wspomniałem “metodę  słonia”. Wtedy mówiłem, że to nie jest dobry pomysł, ale wszystko jest względne, więc teraz mówię – to jest dobry pomysł!

Najprościej rzecz ujmując w “metodzie słonia” chodzi o to, że jak chce się go zjeść to trzeba najpierw delikwenta poporcjować. Jestem absolutnie przeciwny wszelkim występkom przeciw życiu, z zabijaniem zwierząt na czele, ale w tym przypadku słoń ginie tylko wirtualnie, więc mogę przymknąć oko.

Wracając do tematu – chodzi o stawianie sobie małych wyzwań, przyzwyczajania się do tego poziomu, a następnie stawiania sobie kolejnych małych wyzwań. Robiąc w ten sposób przesuwasz granicę, do której jesteś w stanie odpuszczać.

Pozwól, że wytłumaczę po krótce na swoim przykładzie. Proces, któremu się poddaje od dłuższego czasu polega na puszczaniu przesadnej kontroli w obszarze finansów. Moim pierwszym krokiem były wspomniane wcześniej łyżwy. Kiedy już ruszyłem płynnie przed siebie, poczułem że jest to fajne. Zrozumiałem też, że nie da się jechać na łyżwach za bardzo kontrolując ciało. Jeżeli boisz się łyżew, spróbuj przejść się od ściany do ściany myśląc o tym jak stawiasz każdy krok – jak podnosisz nogę, potem opuszczasz. Zrozumiesz od razu o co chodzi.

Kiedy już ogarnąłem pierwsze kroki na łyżwach, życie zaczęło samo podsuwać kolejne etapy. Najpierw przestałem zaglądać na konto dwa razy dziennie. Potem, będąc w sklepie, przestałem liczyć w głowie wartość zakupów do drugiego miejsca po przecinku i tak dalej. 

W momencie kiedy to piszę, zostało mi jeszcze sporo roboty, ale i tak jestem z siebie dumny i kocham siebie w tym doświadczeniu, dziękując Bogu, że mam możliwość rozwijać się i mądrzeć dzięki temu.

Procesy pobocze

Może być ich kilka, jednak skupię się na dwóch najważniejszych procesach, które mogą towarzyszyć odpuszczaniu kontroli.

Pierwszym z nich jest proces akceptacji ojca w sobie. Mierząc się z wyzwaniami, z  którymi wcześniej być może ojciec sobie nie poradził jak należy, można zrozumieć co wtedy miało miejsce. Kiedy samemu się czegoś doświadcza łatwiej zrozumieć drugą osobę, która była w podobnej sytuacji. Zmagania z odpuszczaniem mogą być dobrą okazją, którą warto wykorzystać – okazją do wybaczenia.

Przede wszystkim zdaj sobie sprawę, że wszyscy wylądowaliśmy na Ziemi, żeby się czegoś nauczyć, pozbyć się obciążeń, których nie udało się odpuścić w poprzednich życiach i po prostu zmądrzeć. Z tego powodu dusze dogadują się między sobą w jaki sposób będą sobie nawzajem pomagać w tym procesie. 

Krótko mówiąc, może być tak, że ktoś jest dla Ciebie mendą, bo dogadaliście się, że stworzy Ci możliwość odpuszczenia komuś bycia mendą i nauczenia się wybaczać. Z drugiej strony ta druga osoba nie może być usprawiedliwiona wyłącznie dzięki temu i musi nauczyć się ponosić konsekwencje negatywnych działań oraz zadośćuczynić. Mniej więcej tak to działa.

Całe spierniczenie, jakiego doświadczamy na Ziemi, jest wpisane w proces naszego zdrowienia i nauki kochania samych siebie, które to stanowi drugi proces poboczny, o którym chcę wspomnieć.

Co by się po drodze nie działo najlepiej będzie dla Ciebie, gdy nauczysz się kochać siebie zawsze i wszędzie. Naprawdę piękną metodą jest latarka miłości. Wpadłem na ten temat oglądając jakiś wywiad z Eweliną Stępnicką. Rzecz jest naprawdę prosta – zawsze jak coś nie pójdzie, wyobrażam sobie, że świecę na siebie latarką miłości. Nie musi zawsze być dobrze, ale co by się nie działo zasługuję na miłość i sam ją sobie okazuję.

Po co w ogóle jest odpuszczanie kontroli?

Trzymanie życia na smyczy wynika ze strachu, a strach jest ciemnością. Bojąc się pozostajesz w mroku i pozwalasz się kontrolować. W takim stanie wszelkie manipulacje z zewnątrz mają na Ciebie znacznie większy wpływ i trudniej jest Ci się skierować na drogę do własnego serca. W tym stanie żyjesz w niewoli. 

Odpuszczając kontrolę, zmierzasz do wolności i zaufania. Zaufanie zaś jest światłem. Ufając życiu, porzucasz strach i stajesz się istotą, którą trudno jest sterować.

Kończąc już temat, chcę Ci powiedzieć, że za każdym razem kiedy pozwoliłem życiu po prostu płynąć, nie przytrafiało mi się nic złego. Wręcz przeciwnie doświadczałem zawsze czegoś pięknego, choć prawie nigdy nie była to rzecz, którą wcześniej planowałem. Tego właśnie życzę sobie i Tobie na dalszą drogę – niech dzieją się piękne, nieplanowane rzeczy.

Życie to przygoda!


NEWSLETTER
PODOBAŁ CI SIĘ ARTYKUŁ?
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER ABY OTRZYMYWAĆ INFORMACJE O NOWYCH WPISACH. ZERO SPAMU!
Newsletter_Post
UDOSTĘPNIJ ARTYKUŁ

Więcej artykułów